Strona główna Dodaj do ulubionych Napisz do nas
O nas|Aktualności|Galeria|Dziennik wypraw|Kontakt
   
Kawałek grani Tatr Zachodnich

22 październik 2013.

Październik powoli się kończy, a mi strasznie znowu chce się wyrwać na moment chociaż w ukochane Taterki. Symon i Marek tym razem odpuszczają. No to jadę sam – to też uwielbiam w górach – samotność. Wybór pada na Zachodnie – postanawiam zrobić część grani głównej Tatr Zachodnich. Na jeden dzień kondycja pozwoli mi zacząć na Wołowcu i dojść jak najdalej na zachód.

Biorę piątek wolny w pracy, w czwartek po południu szybkie pakowanie i na Słowację, przez Zuberec do Chaty Zverovki. Tu zostawiam samochód i w drogę. Żeby nie natknąć się na TANAP wbijam się na szlak po ciemku – od razu na początku myląc drogę. Po niewielkiej korekcie trafiam na szlak w kierunku Rakonia. Niestety po pewnym czasie szlak wiedzie przez teren niedawno oczyszczony z powalonych drzew – gubię szlak po raz drugi. W końcu przy pomocy GPS’a trafiam na ścieżkę wiodącą w dobrym kierunkuJ. Po jakimś półgodzinnym zmierzaniu w szyku rozwartym do szlaku moja ścieżka zaczyna się zbliżać do niego. Ale co tam, że ciemno, nie wiem, gdzie idę – dam radę. W końcu używając GPS’a przebijam się kilkaset metrów przez kosówki i trafiam z powrotem na szlak. W końcu przed północą docieram na Wołowiec. Tutaj znajduję przytulne miejsce do przekimania kilku godzinek do świtu.

Jest piękna noc, niewiele poszarpanych chmurek leniwie przesuwa się pod gwiazdami, księżyc wschodzi nad górami. Temperatura koło zera stopni, więc czym prędzej rozkładam płachtę biwakową, psiworek, gorąca herbatka i jest mi cudownie. Odczuwam absolutny spokój leżąc pod rozgwieżdżonym niebem. Co dla mnie zaskakujące – kilka razy budzę się w nocy i każda z takich pobudek daje mi poczucie szczęścia i spokoju. Nie odczuwam potrzeby zaśnięcia – jest mi dobrze, kiedy śpię, jeszcze lepiej kiedy przebudzam się i uświadamiam sobie gdzie jestem i jak tu pięknie.

Po godzinie 6 noc zaczyna się uginać pod naporem słońca. Obserwuję powoli kolorujące się niebo na wschodzie. O 6:30 porzucam cieplutki śpiwór, niespieszne śniadanko i w drogę.

Dzisiejszej trasy jeszcze nie szedłem w jednym kawałku. Wyruszam z Wołowca około 6:45, a szczyty na które wdrapałem się dzisiaj to:

Wołowiec  – 2064

Ostry Rochacz – 2088

Płaczliwy Rochacz – 2125

Trzy Kopy – 2136

Hruba Kopa – 2166

Banikow – 2178

Pachoł – 2167

Spalona – 2083

Salatyn – 2048

Brestowa – 1934

Pogoda była różna – po pięknym poranku przyszły chmurki, w których częściowo się chowałem, by przed południem znowu czasem słoneczko pokazywało się chwilami. Po 12:30 doszedłem do Brestowej, skąd pozostało mi już tylko powrót do samochodu i do domku. Cóż pozostało rzec – było pięknie, jak zwykle :D.

Luk.

Dodaj komentarz
TAK
1628
NIE
1625
Czy ten artykuł był dla Ciebie ciekawy?
Aby oddać głos, kliknij na rączkę
Aktualnie brak komentarzy!
GADABOUT.PL
projekt i wykonanie m3.net

Ta strona używa plików cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zamknij